Prymas na studiach miał kolegę, który nie chciał podzielić się ze współlokatorem miejscem w szafie. Kard. Stefan Wyszyński wyciągnął z tej historii bardzo mądry morał. Marek Zając w książce „Kwiatki Stefana Wyszyńskiego” zebrał historie, które ukazują, jak niezwykłym i jednocześnie jak naturalnym i po ludzku normalnym człowiekiem był Prymas.
Prymas Wyszyński i przypowieść o szafie
Podczas studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim miał Prymas kolegę, który na zajęciach głosił bardzo radykalne poglądy społeczne o równości, sprawiedliwości itd. Pewnego dnia kupił szafę, którą wstawił do ciasnego mieszkania dzielonego z innym kolegą. Tamten poprosił:
– Może ja bym swoje palto w niej powiesił? Na co usłyszał:
– Niech kolega pamięta, że to jest moja szafa!
Po wielu, wielu latach tamtą zabawną historię przywodzącą na myśl powiedzenie o drogowskazie, który nie podąża we wskazywanym przez siebie kierunku, Prymas także wykorzystał podczas konferencji dla sióstr juniorystek. Ostrzegał, że taką szafę ma każdy człowiek: „Siedzi w niej i trudno się do niego dostać, bo ta otoka sprawia, że żadne słowo, ani dobre, ani złe – nie pomaga. Często człowiek bardzo świątobliwy, pobożny, modlący się zawzięcie, na pewnym odcinku jest niedostępny. Stworzył sobie barierę, której nikt nie może przekroczyć”.
Mówiąc krótko: tak jak papież Franciszek wzywał, byśmy wreszcie wstali z kanapy, tak Prymas Tysiąclecia apelował, byśmy wyszli z szafy.
„Taka zakonnica! W krótkiej sukience?!”
Pewien młody ksiądz pogardliwie wypowiadał się o kobiecie z instytutu świeckiego.
– Proszę księdza, to jest zakonnica po ślubach – przypomniał Prymas.
– Taka zakonnica! W krótkiej sukience?! – szydził ksiądz.
– Czemu to ksiądz widzi bardziej krótką sukienkę niż duszę? – odparował Wyszyński.
Kardynał Wyszyński powtarzał: każdy musi być wysłuchany
Prymas powtarzał współpracownikom, że każdy wchodzący do jego domu musi być wysłuchany. Nie każdą prośbę można spełnić, ale każdego człowieka należy uszanować.
Raz się zdarzyło, że na Miodową przyszła mała dziewczynka z zawstydzoną babcią i oświadczyła, że jest umówiona, bo musi pokazać Prymasowi nową sukienkę. Została przyjęta, audiencja trwała kilkanaście minut.
A było to tak: wcześniej, w czasie wizytacji jednej z parafii, mała dziewczynka zawołała do Prymasa:
– A ja będę miała nową sukieneczkę!
Kardynał to usłyszał i powiedział:
– To przyjdź mi ją pokazać.
Jak się potem okazało, obie strony potraktowały to bardzo serio.
Prymas: mój dom nigdy będzie pusty
Mówił też Stefan Wyszyński tak: „Kiedyś zarzucano mi bardzo autorytatywnie, że nie wypada, aby dom biskupa był zawsze pełen ludzi. Przypomniał mi się wtedy taki obraz. Gdy byłem w Loreto, podejmował mnie tam administrator apostolski, bo miasto to jest wyłączone i podległe bezpośrednio Stolicy Świętej. Oprowadzał mnie po ogrodach, pustych pałacach. Wspaniałe krużganki wychodzące na plac przed bazyliką loretańską były puste. Zrobiło to na mnie przygnębiające wrażenie. Ja do tego dopuścić nie mogę – pomyślałem. Dom biskupa musi być zawsze pełen ludzi. Postanowiłem sobie wtedy, że mój dom nigdy nie będzie pusty. Zawsze będzie otwarty dla ludzi”.
„Najpokorniejszym kapłanem w Polsce musi być…”
Podczas uwięzienia w Komańczy kardynał Wyszyński w dzienniku duchowym bez żadnego rozwinięcia i komentarza zanotował jedno zdanie: „Najpokorniejszym kapłanem w Polsce musi być Prymas Polski”.
Views: 79