Ks. Krzysztof Kluk

Kapłan katolicki, przyrodnik, ekolog – propagator racjonalnej gospodarki leśnej

Przed księdzem Krzysztofem Klukiem (1739–1796), pierwsze wzmianki o osobliwościach flory i fauny Podlasia można znaleźć u XV i XVI–wiecznych ziołoleczników, czyli herbarzystów np. Herbarz Polski Marcina z Urzędowa (1595) i Zielnik Syreniusza (1613). Także w relacjach kronikarzy, posłów państw zachodnich i legatów papieskich, którzy w różnych misjach przejeżdżali przez Podlasie. Podlasie leżało bowiem na szlaku prowadzącym z Zachodu i Południa do Wilna i Moskwy. Interesowali się oni szczególnie występującymi wówczas jeszcze na ziemiach polskich, ruskich i litewskich osobliwościami przyrodniczymi, jakimi były tury, żubry, dzikie konie, łosie, rosomaki, a także małż skójka perłorodna (produkująca tzw. perły rzeczne, żyjąca u nas wówczas masowo i odławiana dla celów handlowych) i pluskwiak, czerwiec polski, stanowiący aż do XVI wieku cenny surowiec barwierski i przedmiot handlu z zagranicą.

Szersze wiadomości o przyrodzie ziem polskich zawdzięczamy kronikarzowi Janowi Długoszowi, który w swym dziele Choregrafia Regni Poloniae, tak pisze na ten temat: Kraina lesista, a nadto w bydło bogata i w mleko obfitująca, trawiasta. W wielu jednak miejscach jest gleba licha, chuda i z natury jałowa, przecie lasem pokryta i drzewami różnego gatunku, przydatna jest na barcie pszczele i na wypas bydła, nigdzie przeto nie stanowiąca nieużytku…”. Nadmienia on również, że …mnogie są w Polsce puszcze, gaje, lasy i bory nieprzebyte i prawie bez granic się ciągnące.

Dokładny obraz Mazowsza i Podlasia z uwzględnieniem zasięgu dawnych puszcz znajdujemy również w dziele Jędrzeja Święcickiego Topographia sive Masoviae descriptio wydanym w roku 1634. Jezuita, ojciec Gabriel Rzączyński, na przełomie XVII i XVIII wieku dokonał podsumowania rozproszonych po światowej i krajowej literaturze wiadomości o przyrodzie Polski, które uzupełnił własnymi obserwacjami. Powstały dzieła Historia naturalis curiosa Regni Poloniae… (wydane w Sandomierzu w 1721 roku) oraz jego uzupełnienie – Auctuarium historiae naturalis Regni Poloniae…(wydane w Gdańsku w 1742 roku), na które to dzieła powoływali się później Lamarck, Buffon, Cuvier i inni.

Niewątpliwie źródłem poznania i wiedzy dla Kluka była fachowa literatura zagraniczna i krajowa, ale poparta własnymi obserwacjami zjawisk przyrodniczych i społecznych. Prowadził również eksperymenty w założonym przy plebani ogrodzie botanicznym (z roślinami rodzimymi i aklimatyzowanymi) oraz zajmował się zbieraniem osobliwości przyrody, ziół, ptaków, motyli. Część zbiorów została przekazana księżnej Annie z Sapiehów Jabłonowskiej do bogatego gabinetu historii naturalnej, którą studiowali następnie między innymi król Stanisław August Poniatowski oraz Stanisław Staszic. Na jego twórczość z pewnością wpływ miał dostęp do bogatych księgozbiorów i kolekcji przyrodniczych księżnej Jabłonowskiej, którą tak oto opisywał: A iako tu w naturalnym gabinecie ciekawy oglądać może obfite zebranie Zwierząt osobliwszych czworonożnych, Ptastwa, Gadu różnego w spirytusach, Ryb, Owadu, Kruszców, Kamieni, Skamieniałych rzeczy, konch morskich; skeletty, anatomią sztuczną Człowieka, starożytności, ciekawości iak nayodlegleyszych Kraiów, nie zapominaiąc i rzeczy kraiowych; tak w Kocku podobnież iey dobrach widzieć się daie ogród, rzadkich osobliwości pełen (…) Tak to, tak miłość dla okazania powiększyć się w kraiu mogących pożytków, dla przykładu wydoskonalenia porządków zadawnionych, dla wsparcia uczonych, dla uwiecznienia sławy, wysiliła się i wysila.

W tym sanktuarium wiedzy ks. K. Kluk dokształcał swój intelekt, stawał się człowiekiem dojrzałym, mającym wszelkie podstawy do działalności twórczej, szczególnie uwidoczniło się to w pracach Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych przy Komisji Edukacji Narodowej. Ks. K. Kluk uważał, że tylko świadoma i przygotowana na dobrych podstawach naukowych praca stwarza możliwości poprawy i sprawnego funkcjonowania gospodarki narodowej. Z tym przekonaniem przystąpił do pisania dzieł praktycznych z rolnictwa, leśnictwa, ogrodnictwa, botaniki, zoologii i wielu innych. Łącznie napisał 14 tomów dzieł obejmujących różnorodną tematykę, które charakteryzowały się postępowością treści naukowej i społecznej. Oprócz prac przyrodniczych pisał też dzieła religijne, głównie kazania np. O miłości i szacunku kapłanów wygłoszone podczas kongregacji dekanatu drohickiego i wydrukowane przez OO. Pijarów w 1777 roku, które było z pewnością wyróżnieniem i potwierdzeniem jego zasług kaznodziejskich i duszpasterskich. Notatki ks. Kluka ukazują, że często był zapraszany do głoszenia kazań w czasie większych uroczystości miedzy innymi w Krakowie, Krasławiu, Tykocinie, Siemiatyczach i innych parafiach, szczególnie misjonarskich. Napisał również wierszem książeczkę pt. Myśli nawracającego się grzesznika.

Ks. K. Kluk jako pierwszy pisał po polsku i był jednym z pierwszych polskich przyrodników, którzy tworzyli w zakresie przyrodoznawstwa zręby polskiej terminologii naukowej i polskiego nazewnictwa. Ubóstwo terminologii botanicznej otrzymane w spadku po autorach XVI i XVII w. spowodowało, że Kluk zmuszony był tworzyć wiele nowych terminów. Do chwili obecnej w polskiej terminologii botanicznej obowiązują terminy stworzone przez uczonego ciechanowieckiego; są nimi: ogonek liściowy, wąsy, ciernie, kolce, szypułka, kwiatostan, kielich, korona, słupek i in. W systematyce obowiązują do dziś terminy, których autorem jest Kluk: gromada, rodzaj, gatunek i odmiana. W Dykcjonarzu roślinnym ks. K Kluka znajdujemy opis 1536 gatunków roślin krajowych i obcych, ułożonych w alfabetycznym porządku nazw łacińskich, którym zostały przyporządkowane nazwy polskie: Zaledwie ok. 18% nazw polskich wprowadzonych przez Kluka uległo później zmianie, a reszta weszła na stałe do polskiej botaniki.

Działalność naukowa na pewno odciągała go czasem od prac w parafii, ale dzięki dobrej organizacji pracy parafianie widzieli w nim dobrego pasterza i darzyli go zaufaniem. Potwierdza to S. Bielski pisząc: Pracując jako uczony człowiek dla dobra współziomków, nie zapominał nigdy o obowiązkach dobrego Plebana. Nauczał lud swój i oświecał, już to dobrym życia przykładem, już gorliwością rozsądnych nauk swoich i kazań. Każdy z Parafiianów swoich znajdował w Pasterzu swoim pomoc i co do duszy i co do ciała.

Ks. K. Kluk był autorytetem naukowym, ale jako kapłan, powołany do głoszenia Ewangelii zawsze powtarzał, że nauka jest dla wszystkich narodów zamkniętą księgą, jeśli nie uznaje Boga jako stwarzającego i utrzymującego wszystko. Był zawsze zatroskanym pasterzem wrażliwym na sprawy Ojczyzny i dobro drugiego człowieka. W dziele Roślin potrzebnych… O drzewach i ziołach dzikich, lasach etc. możemy przeczytać: Szczęśliwość Obywatelów, jest szczęśliwością Kraju. Szczęśliwy ten kraj, który mając wszystkiego pod dostatkiem, wcale o nie albo mało co sąsiadom za swoje pieniądze kłaniać się musi i swych obywatelów, nie cudzych, zbogaca. Przez małorządność zaś naszą, żeby nie przyszło kiedy zkąd inąd drogo przywozić, co my teraz może bez pomiarkowania z Kraju wyprowadzamy, a już podobno blisko do tego, nie czujemy jeszcze wprawdzie, ale poczujemy nagle i gwałtownie. A stosunek ludzi do środowiska przyrodniczego, a szczególnie lasów w czasach życia ks. Kluka nie był najlepszy. Zwracali na ten stan rzeczy uwagę cudzoziemcy podróżujący po Polsce. Odnotowali przede wszystkim niską kulturę rolniczą, biedę na wsi i co nas szczególnie zainteresuje, niszczycielski stosunek Polaków do środowiska przyrodniczego, manifestujący się zwłaszcza niszczeniem lasów.

Lasy polskie poczynając od końca XVI wieku w wyniku zapotrzebowania w Europie Zachodniej na zboże i drewno były chaotycznie wypalane i karczowane. Duże ilości drewna pochłaniała rozbudowa miast, osadnictwo wiejskie, powstawanie zakładów przemysłowych, rozbudowa floty okrętów handlowych i wojennych, czy budowa między innymi: magazynów zbożowych, pomieszczeń i urządzeń portowych. Wzrastało zużycie smoły, dziegciu i paku, służących do impregnacji drewna oraz potażu używanego do czyszczenia wełny, bielenia tkanin, wyrobu szkła, prochu strzelniczego i mydła. Zasoby leśne krajów zachodnioeuropejskich były już mocno uszczuplone na skutek nadmiernej i bezplanowej eksploatacji na cele przemysłowe i gospodarcze. Dlatego stały się one chłonnym rynkiem zbytu dla produktów rolnych i leśnych pochodzących z Polski. Począwszy od pokoju toruńskiego, dzięki któremu Polska uzyskała szeroki dostęp do morza, ceny ziemiopłodów w Gdańsku rosły w zawrotnym tempie; np. w ciągu drugiej połowy XVI wieku wzrosły one o 187 %. Duże ilości drewna pochłaniały również rozbudowujące się miasta polskie i zagłębia przemysłowe: staropolskie, dąbrowsko – częstochowskie, stryjskie, samborskie, żupy w Wieliczce i Bochni. Wycinanie lasów w Polsce osiągnęło apogeum w XVII wieku, powodując nie tylko drastyczne zmniejszenie się powierzchni zalesionej, ale pociągając za sobą także szereg towarzyszących temu konsekwencji dla całego środowiska przyrodniczego, takich jak: obniżenie poziomu wód gruntowych, wysuszanie gleby, zniszczenie naturalnych ostoi zwierząt czy zmiany klimatyczne.

Tak oto opisywali stan zasobów leśnych cudzoziemcy podróżujący ówcześnie po Polsce. Francuz Hubert Vautrin podróżujący po Polsce słusznie zauważa, że nikt nie czuwa nad stanem zasobów leśnych, a każdy właściciel rozporządza nimi samowolnie, kierując się jedynie własnym doraźnym zyskiem …nie troszcząc się o przyszłość i żale potomnych (…) Całkowite wycięcie lasu jest jego bezpowrotną zagładą. Natura może usiłować wskrzesić go, ale topór chłopa, żarłoczność zwierząt domowych zniszczy młode pędy, potrzeba bowiem szuka zaspokojenia we wszystkim, co znajdzie. Dawna obfitość lasów w Polsce sprawiła, że przyzwyczajono się nie cenić ich. Podobnie smutny obraz polskich lasów przedstawił niemiecki podróżnik Johann Erich Biester. Pisał, że lasy w Polsce …są mocno przetrzebione, i to chaotycznie; widzi się mnóstwo bardzo wysokich drzew, których górną część ścięto, a nikomu nie przychodzi do głowy, aby pozostałe pnie zużyć albo wykarczować. Wiele drzew spalono, ale rola nic na tym nie zyskała, ponieważ nie wykarczowano korzeni. Często nawet widać ślady ognia na zielonych pniach – chciano sobie tym sposobem ułatwić ścięcie drzewa. Natomiast Friedrich Schulz, przedstawiciel mieszczaństwa Kurlandii w polskim sejmie, odnotował zjawisko niszczenia lasów z powodu zwykłego lenistwa ludzi: W niektórych miejscach przejeżdżałem przez palące się jeszcze lasy i zarośla, o których zgaszenie nikt się nie troszczył; w Litwie się trafia często, że całymi tygodniami płoną lasy i w popiół idą bez dozoru. Pastusi (gdy im zimno) z największym niedbalstwem podpalają pierwsze lepsze drzewo i grzeją się przy nim; nie chce się im zebrać suchych gałęzi, z których by prędzej i lepszy ogień mieć mogli. Komu potrzeba węgla, zapala drzewo jedno lub więcej, daje mu się wypalić i zabiera resztę.

Właściciele wydzierżawiali lasy kupcom drzewnym i przedsiębiorcom liczącym tylko na szybki i łatwy zysk. Przedsiębiorczość kupiecka – pisze F. Schulz – niszczy niemniej szkodliwie te piękne lasy i z najbujniejszych drzew odcinają tylko część grubszą, dwanaście lub piętnaście stóp długą, reszta zostaje na miejscu i gnije. Widziałem w kilku wsiach około pól o ogrodów z takich wierzchołków porobione płoty, a ci, co zużytkowali je, jeszcze mi się na zwykłe tutejsze gospodarstwo wydawali bardzo oszczędnymi. Co powiecie na to, żem znajdował często ogromne drzewa leżące w poprzek drogi i wyrąbane tylko tak szeroko, jak było trzeba, ażeby powóz mógł przejechać, z obu zaś stron korona i pień gniły nietknięte. F. Schulz zwierza się, że na Litwie i Podlasiu jechał całe mile przez spalone lasy, a po obu stronach drogi leżały najpiękniejsze drzewa …albo świeżo wypalone (rąbać ich nawet pracy sobie nie zadają), w części już poczerniałe od słoty lub rozpadające się w zgniliznę i proch. Całe pasy lasów widziałem spustoszone, pozostałe pnie poopalane do korzeni, te poosmalane i czarne stały, najsmutniejsze czyniąc wrażenie. W innych krajach panował odmienny stosunek do lasów, choć był on wynikiem podobnej działalności dewastacyjnej lasów w przeszłości.

Dowodem wielkiej troski króla i ludzi oświeconych był ogłoszony w 1778 roku Uniwersał względem Borów y Lasów w Koronie y w Wielkim Xięstwie Litewskim, będący próbą ochrony lasów przed dewastacją. Król i Rada Nieustająca …z niemałym nieukontentowaniem Ojcowskiego serca Naszego wiele odbieramy zażaleń, że Obywatele Państw Rzplitej żadnego pomiarkowania w wyrąbywaniu Borów nie zachowują, ale uwodzeni nadzieją nietrwałych zysków bez różnicy y porządnego wydziału rezerw Lasy własne pustoszą; z drugiej strony, ludzie swawolni y pasterze, zapalają stare wrzosy po Lasach, przez szerzący się tym sposobem ogień nie tylko własnych panów, ale y sąsiedzkie Bory w niebezpieczeństwo wprowadzają, tak dalece, że największa Obywatelów przezorność nie potrafi Lasów swoich od takowego zachować pożaru; (…) zapobiegając tedy tak szkodliwej nadal Krajowi całemy Borów y Lasów ruinie (…). tym Listem Uniwersalnym naszym, za zdaniem Rady przy Boku Naszym Nieustającej, ostrzedz wszystkich Obywatelów Państw Rzplitej, ażeby unikając rygoru Praw przeciwko wypalającym y pustoszącym Bory stanowiących mianowicie: Statutu Władysława Jagiełła, Roku 1420,(…). Statutu Kazimierza Wielkiego, Roku 1347, niemniej Konstytucji Koronnych Roku 1607, 1620 pod tytułem „O Borach y Lasach Podlaskich” (…) a w Statucie W. K. Litewskiego pt. „O pożarach w Puszczy y Lasach” – nie ważyli się wypalać Borów y Lasów. Urzędom Grodzkim do których Sądów wpłyną sprawy na nieposłuszeństwo, podług Statutu Jagiellońskiego król nakazuje karać. W drugiej części uniwersału twórcy zachęcają do obywatelskiej postawy i …pilniejszego niż dotąd gospodarstwa w utrzymaniu borów y Lasów, y ułożenie stałego raz na zawsze porządku, podług którego w wydzielonych tylko przez Dziedziców y Possesorów częściach, a nie we wszystkich razem Borach, drzewo na opał y na handel ma być wyrąbywane; gęste bowiem przykłady wyciętych z gruntu y wypalonych Borów osobliwie ponad rzekami spławnymi znajdują się, każą się lękać przezornemu Rządowi, ażeby przez dalsze zaniedbanie tey części gospodarstwa, Kray cały z drzewa nawet do potrzeb koniecznych, nie był ogołocony;… zalecamy, aby Borów i Lasów (…) przez nieporządne wyrąbywanie nie pustoszyli, ale przykładem najrządniejszych Krajów (…). najzdatniejsze tylko do zrębu części Borów wyznaczali, a które do potrzeb dalszych y wygody całego kraju konserwowane być powinny, konserwowali. Niestety niemożność wprowadzenia go w życie w warunkach ustrojowych dawnej Rzeczypospolitej pozbawiła ten uniwersał praktycznego znaczenia.

Pogłębiający się deficyt drewna i prawie całkowita likwidacja lasów na niektórych terenach Polski, spowodowało znaczne zaostrzenie ochrony lasu i kar, czasami do granic absurdu. Tak jak w przypadku Teresy Lubomirskiej, właścicielki dóbr w Przeworskiem (Małopolska), która pisze w rozporządzeniu z dnia 26.02.1742 roku: Zaczym daję tę nową przestrogę ażeby się żaden od daty niniejszej nie ważył tak z poddanych moich żadnego i najmniejszego drzewa uciąć – pod gardłem, jako i pogranicznym nie dopuszczać. Dlatego też rozkazałam szubienicę postawić tak dla leśniczego, jak i leśnych, poddanych moich, tudzież i tym, którzy odważać się będą lasy wycinać…

Inny sposób myślenia charakteryzował ks. K. Kluka. Widząc kurczenie się zasobów leśnych oraz wzrost wartości użytkowej i handlowej drewna, zaczął się interesować sprawami związanymi z ochroną, racjonalnym użytkowaniem lasu i prowadzeniem planowanej gospodarki leśnej. Skoncentrował się on na działalności edukacyjnej i oświatowej wierząc, że przyswojenie wiedzy o lesie będzie najlepszym sposobem zahamowania bezplanowej eksploatacji zasobów leśnych.

W takim ujęciu las musiał być oddzielony od gruntów rolnych i tworzyć oddzielne gospodarstwo leśne z własną administracją złożoną z ludzi przygotowanych do tego celu pod względem fachowym, czyli leśników: Jak rola, tak i lasy (…) tak zboża, jak drzewa, są to najpotrzebniejsze płody dla ludzi, zasługują więc na rząd roztropny, czułość i pilność.

Ks. K. Kluk w swoim dziele Roślin potrzebnych… O drzewach i ziołach dzikich, lasach etc. wydanym w 1778 roku jako pierwszy zwrócił uwagę na potrzebę prowadzenia planowej gospodarki w lesie oraz wyraźnie podkreślił, że trwałe użytkowanie lasu jest możliwe tylko przez wprowadzenie w nim podziału na okręgi, w zależności od rodzaju i wieku drzewostanu, a w tych z kolei wyodrębnić trzeba mniejsze powierzchnie, z których co roku jedną przeznaczy się do wyrębu. W ten sposób użytkowanie lasu nie będzie się odbywać na całej powierzchni jednocześnie, ale na wcześniej wyznaczonej działce przypadającej na dany rok. Użytkowane kolejno działki miały być na nowo odnawiane samosiewem (poprzez pozostawianie kilkunastu drzew zwanych nasiennikami), siewem lub przez odrośla. Dzieło to można uznać za pierwszy polski podręcznik leśnictwa.

Założenia teoretyczne Kluka znalazły swoje praktyczne zastosowanie w dobrach księżnej Anny Jabłonowskiej, która w roku 1786 wydała Ustawy powszechne dla dóbr moich rządców, a w nim Rozrządzenie lasów, na podstawie których lasy w dobrach siemiatyckich wyłączone zostały w osobny departament pod kierownictwem oberstrażnika. Personel leśny miał dbać nie tylko o jak największy zysk, ale również dbać o racjonalne użytkowanie i pielęgnację odnowień na zrębach.

System gospodarki leśnej wprowadzonej w dobrach siemiatyckich u księżnej A. Jabłonowskiej kierującej się wskazówkami z dzieł K. Kluka już w 1786 roku był teoretycznym i praktycznym zastosowaniem idei lasu normalnego, którego autorstwo przypisuje się Hundeshagenowi, który ogłosił ją dopiero w 1826 roku. Skonstruowanie tego złożonego układu jakim jest las zagospodarowany, było jednym z poważniejszych osiągnięć ówczesnej nauki. Osiągnięcie to o pełnych cechach ekologicznych wyprzedziło o ponad pół wieku pojawienie się terminu ekologia, a o 150 lat współczesną koncepcję zrównoważonego rozwoju, czyli ekorozwoju. Model lasu normalnego zachowuje bowiem najważniejsze cechy skomplikowanej struktury, występowaniem wielu drzewostanów w różnym wieku, ich miarowe przemieszczanie się od fazy uprawy do najstarszych drzewostanów. A zatem był to model zachowujący ciągłość istnienia lasu, jego złożoność i trwałość użytkowania dla dobra współczesnego i przyszłych pokoleń, a zatem realizujący podstawową zasadę ekorozwoju a także poprzez zróżnicowanie klas wieku wyrażające zalążek praktycznej realizacji zasady różnorodności biologicznej. Wyraźnie sformułował to Hartwig w 1804 roku określając zasadę trwałości zachowania i użytkowania lasu jako konieczność zagwarantowania następnym pokoleniom możliwości osiągania korzyści z lasu w stopniu co najmniej równym w jakim korzysta z lasu współczesne pokolenie. Nie można w tym miejscu nie zacytować fragmentu Roślin potrzebnych… O drzewach i ziołach dzikich, lasach etc. – Nie kochający Potomstwa jest Ojciec, który mogąc godziwie pomnożyć lub wydoskonalić dziedzictwo, o to nie dba, i przynajmniej w takim stanie po sobie nie zostawia, w jakim go sam zastał, i bardziej jeszcze w nieporządku zostawia.

Wskazując na pożytki płynące z lasu ks. K. Kluk uważa, że lasom należy się szacunek i ochrona. Lasy kojarzą mu się, podobnie jak wielu przed nim i po nim żyjącym uczonym i literatom, ze stronami ojczystymi. Miłość do ojczyzny ma się więc wyrażać według niego w trosce o lasy i całą resztę polskiej przyrody. Pisze zatem: … wszakże szukać trwałości pożytku i wygodzenia na każdy czas potrzebom z lasów, nie tylko miłość własna, miłość ku synom, wnukom i innym następcom, ale też i miłość ojczyzny pobudza (…) ojczyzna sama tego żąda i miłość ku niej ożywiać by się powinna… Nie traktował on lasu wyłącznie jako źródła drewna, ale dostrzegał wiele innych funkcji lasu … zabawy leśne wielorakie w sobie zawierają powaby, tak pożyteczne i przyjemne, jak niewinne i chwalebne. Piękność rozmaitej zieloności, którą się oczy nasycić nie mogą, przyjemny zapach ledwie zliczonych kwiatów, miłe głosy mieszkających tam ptaków, czyste powietrze wzmacniają ciało, ożywiają duszę…

Ks. K. Kluk wrósł w przyrodę, rozumiał ją i potrafił wybiegać myślami daleko w przyszłość. W przeciwieństwie do twórców teorii lasu normalnego dostrzegał niebezpieczeństwo prowadzenia uproszczonej i schematycznej gospodarki leśnej. W dziele o lasach napisał: Rośnie ów krzywacz, i zawadza drugim, któreby daleko pożyteczniej rosły: rośnie ów roztruchaniec, który ramionami swemi opierając się o ziemię, ledwie wilkowi przejście zostawi, nie wolno go podkrzesywać, a uchowaj Boże wyciąć! Lubo żadnej nie masz nadziei, aby miał kiedy być do czego zdatny, i na tym miejscu dla przyszłości mógł rość zdatniejszy. Rośnie ów cały szpital drzew niedołężnych, wrzodowatych, trędowatych, z skóry obłażących, podziurawionych, przypadkami skaleczonych, z których pewnie żadnej dobrej nadziei mieć nie można: z miłosierdzia jednak niechaj swoją śmiercią umierają, kiedy zbótwiałe i wypróchniałe na nic się nie przydadzą.

Minęło ponad 200 lat i można w Wytycznych w sprawie doskonalenia gospodarki leśnej na podstawach ekologicznych, z dnia 14.02.1995 roku, opartych na ustaleniach wynikających między innymi z Zasad Leśnych oraz Agendy 21, uchwalonych w 1992 roku na Szczycie Ziemi, jak również – w Deklaracji Ministrów Leśnictwa w Sprawie Ochrony Lasów Europejskich (Strasburg 1990 i Helsinki 1993), przeczytać identyczne sformułowania: Pozostawianie w drzewostanach dojrzałych do wyrębu, a w miarę możliwości i w młodszych, niektórych drzew do ich fizjologicznej starości, a nawet biologicznej śmierci oraz wybranych drzew martwych i drzew dziuplastych – jako siedziby licznych organizmów roślinnych i zwierzęcych decydujących o bogactwie i procesach samoregulacji w przyrodzie.

Koło historii nowoczesnej gospodarki leśnej opartej na ekologicznych podstawach trwałego i zrównoważonego rozwoju powróciło do Ciechanowca. Zapoczątkowane w XVIII wieku przez księdza K. Kluka i księżnę A. Jabłonowską, a następnie – grono światłych leśników polskich, znalazło swoje szczęśliwe zakończenie w XXI wieku. Bo właśnie 28 stycznia 2000 roku, staraniem Nadleśnictwa Rudka i Muzeum Rolnictwa im. księdza Krzysztofa Kluka, zostało otwarte w Ciechanowcu Muzeum Leśne i Leśna ścieżka edukacyjna, przybliżająca zagadnienia proekologicznej gospodarki leśnej na podstawie dzieł Kluka oraz opracowań współczesnych.

Dla ks. K. Kluka las i przyroda to dynamiczny układ ekologiczny powiązany ze sobą łańcuchem zależności. Dostrzega pojęcie procesów ekologicznych a zwłaszcza obieg materii, widzi potrzebę równowagi biocenotycznej. W Zoologii dla szkół narodowych czytamy między innymi …kiedy już po śmierci, powietrza i ziemi, dotąd pożyczone od nich cząstki ciała, do innego zażycia oddać mają; Skąt w gospodarstwie przyrodzenia nigdzie(…) nie ma czego zbytniego, każda przecież część świata (…) inna okolica albo osobne ma rodzaje, albo osobne gatunki albo przynajmniej inne odmiany zwierząt. Między czynnościami zwierzętom wyznaczonymi jest: że swój rodzaj rozumieją, że równoważność między sobą i między roślinami czynią, że różnie człowiekowi przysługują”; „Zadziwić się trzeba, że gdy się podług pospolitego mniemania wiele stworzeń być zdaje nadaremnych, filozof widzi że nie masz żadnego próżnego, lecz wszystkie dla jakiegoś dobrego końca stworzone są.

Można powiedzieć, że ks. K. Kluk próbował zmieniać sposób patrzenia na otaczającą przyrodę, typowy dla współczesnej ekologii głębokiej. Widać to np. w dostrzeżeniu wartości każdej istoty żyjącej, bez względu na stopień skomplikowania jej budowy anatomicznej i zajmowane miejsce w ekosystemie, przełamując tym samym stereotypy myślenia w kategoriach pożytku i szkodliwości danego organizmu, a wynikające często z nieznajomości mechanizmów funkcjonowania przyrody: Na koniec, zapatrujemy się na owad jako na stworzenie bardziej ludziom szkodzące, jak pożytkujące: jest to w tym względzie prawdą, dopóki o nim więcej wiedzieć nie będziemy. Odkryją czasy, co teraz jest ukryte; uwiadomi ciekawość mądrych, o czym też nie wiemy; nie masz stworzenia, które by człowiekowi jakimkolwiek sposobem nie było potrzebne. Przyroda jest najlepszym nauczycielem, trzeba ją tylko poznać i doświadczyć. Klucz do rozszyfrowania jej tajemnic starał się stworzyć ks. K. Kluk.

Niestety postępująca choroba płuc sprawiła, że musiał stopniowo rezygnować z czynnej pracy. Ostatniego zapisu metrykalnego dokonał własnoręcznie 12 lipca 1793 roku. Miał jednak u schyłku życia wyrzuty sumienia, że pochłonięty nauką za mało zdziałał dla powierzonej jego trosce parafii. W testamencie kazał zanotować: Parafio ciechanowiecka, nieużyteczny ci byłem, daruj mi, przepuść. Niech Bóg da po mnie pasterza, który by moje niedostateczności nagrodził… Cierpiał raczej od swej wrodzonej skromności niż z zaniedbywania obowiązków kapłańskich. To testamentowe wyzwanie należy traktować jako otwarcie duszy wewnętrznie rozdartej pomiędzy powołaniem kapłańskim a wezwaniem oświecenia do tworzenia nowej koniecznej ludziom nauki. W swoim dziele Zwierząt domowych… zwraca się do czytelnika z następującym przesłaniem: Żyj, abym ci mógł służyć, ja niech żyję, abym ci uskutecznił przysługę.

Pracując dla dobra Kościoła i Ojczyzny otrzymał ks. K. Kluk wiele dowodów uznania i wdzięczności. Władze duchowe nadały mu tytuły: kanonika kruszwickiego, dziekana drohickiego, kanonika brzeskiego i kanonika katedralnego inflanckiego. Król Stanisław August Poniatowski wyróżnił go w 1781 roku orderem Merentibus, a Uniwersytet Wileński nadał mu tytuły: Nauk wyzwolonych i filozofii doktora. Swoim ostatnim rozdysponowaniem dóbr materialnych udowodnił raz jeszcze, że szczęście parafian, było głównym celem jego krótkiego, ale jakże bogatego życia. Sz. Bielski w taki sposób kończy biografię ks. Krzysztofa Kluka: Na koniec mąż ten tak zasłużony narodowi, tak kochany, szanowny i wielbiony od parafiianów i sąsiadów, przeżywszy tylko lat 57 opatrzony w drogę wieczności świętemi Sakramentami, zakończył dni życia swego z osłabienia nerwów roku 1796 dnia 2 Lipca z niezmiernym wszystkich żalem, stratę jego niewczesną opłakujących. Bodajby kraj nasz liczył więcej tak pracowitych i światłych mężów; a pewnie do rozszerzenia powszechnego światła i polepszenia ekonomiki krajowej, miałby więcej dzieł użytecznych.

Na cześć ks. K. Kluka nazwano kilka gatunków roślin i zwierząt, m.in. Benedykt Dybowski nazwał nowy gatunek endemicznego kiełża z jeziora Bajkał jako Gammarus kluki, a Marian Raciborski opisał nowy rodzaj paproci kopalnych jako Klukia.

25 kwietnia 1850 roku nastąpiło odsłonięcie pomnika ks. Kluka, autorstwa Jakuba Tatarkiewicza. Podczas tej uroczystości dokonania ks. K. Kluka omówił profesor nauk przyrodniczych w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Marymoncie – Wojciech Jastrzębowski, który w swojej mowie tak oto porównał trud ks. Krzysztofa Kluka z trudem Mikołaja Kopernika: A jeżeli zasługa, którą umiano tu tak pięknie ocenić i godnie uwielbić, nie jaśnieje takim blaskiem, jak owa, którą podobnymże sposobem wieńczyliśmy w innem miejscu i w innem naszem zebraniu, przed dwoma dziesiątkami lat (jest tu mowa o odsłonięciu pomnika Kopernika w Warszawie w maju 1830 r.), bo wtedy wznosiliśmy pomnik sławie naszego nieśmiertelnego rodaka za to, że dał nam poznać świat i jego wzniosłą budowę, a teraz oddajemy podobnąż część drugiemu naszemu spółziomkowi za to, że nam dał poznać ziemię i jej pożyteczne płody…

Będąc księdzem, był K. Kluk równocześnie zamiłowanym badaczem przyrody. Wskazywał drogi do należytego ekologicznego korzystania z bogactw natury. Podkreślał, że wiedza przyrodnicza i przykazania Boskie są fundamentem na którym należy budować gospodarkę narodową. Musimy tę prawdę zrozumieć i zacząć ją realizować, jeśli chcemy zachować życie na ziemi i godne warunki dla egzystencji człowieka.

——————————————
Paweł Górski
Ciechanowiecki Rocznik Muzealny
tom I

Views: 405