Prywatni święci

Znalezione obrazy dla zapytania święci

Święty Błażej na bolące gardło, św. Walenty od spraw miłosnych, a św. Rita na sytuacje beznadziejne. Każdy problem ma swojego świętego. Ale dzisiejszy dzień to wspomnienie WSZYSTKICH świętych, zwłaszcza tych mniej znanych, nieznanych lub całkowicie zapomnianych.

Święci patronowie nie działają w sposób magiczny. Przypisanie im wstawiennictwa w konkretnych sprawach nie oznacza, że nie pomogą nam w innych. Miarą ich skuteczności nie jest przypisanie konkretnego patronatu, ale prawdziwość i szczerość naszej modlitwy. Warto czytać żywoty świętych, bo to w nich są przede wszystkim odpowiedzi na nasze bolączki. Sytuacje, w których się znaleźli, mogą przypominać te z naszego życia. Decyzje, jakie podjęli, mogą być również wskazówkami dla nas samych. A możemy prosić o umocnienie na drodze, którą idziemy. W modlitwie nie chodzi o przekonywanie Boga i świętych do naszych racji, ale o towarzyszenie i otwieranie się na łaskę, którą Bóg chce nam dać.

Poznajcie fantastycznych świętych, którzy pomagają poradzić sobie z codziennością i odkryć piękno życia. To moja osobista brygada do zadań specjalnych:

Problemy z Eucharystią?

Poznaj Symeona Jerozolimskiego. To starzec, który całe życie spędził w niepewności i na oczekiwaniu. Pewnego dnia podczas modlitwy miał natchnienie. Nie było to ani objawienie, ani spektakularne działanie Boga, ale zwyczajne poruszenie. Prosta myśl: “nie umrzesz, póki nie zobaczysz Syna Bożego”. I całkowicie się poddał tej myśli. A zapowiadała ona też lata wewnętrznej ciemności, bo nie miał żadnych narzędzi, które dawałyby mu pewność, że słowa te się wypełnią. Przez lata zapewne tracił wiarę nie raz. Studiował i poszukiwał odpowiedzi. I wtedy wydarzyła się rzecz niezwykła. Już w sędziwym wieku był świadkiem, jak pewna uboga żydowska rodzina przyniosła do świątyni Dziecko. Chwycił Malca i z całą mocą oraz pewnością wyśpiewał piękne słowa: “Teraz, o Panie, pozwól odejść Twemu słudze w pokoju, bo ujrzałem Twoje zbawienie”. Jako kapłan był w swojej społeczności wielkim autorytetem. Wszystko to postawił na szali. Izrael oczekiwał potężnego mesjasza, politycznego wybawcy, a Symeon powiedział im: to bezbronne dziecko jest waszym Bogiem i ratunkiem. Dlatego właśnie on, jak nikt inny, potrafi zrozumieć ludzi wątpiących w Eucharystię. Jeśli masz problem z mszą święta lub adoracją i wątpisz w obecność Jezusa, módl się do Symeona, aby pomógł ci znaleźć to światło, które przed nim rozbłysło. On dostrzegł w dziecku Zbawiciela, a tobie może pomóc dostrzec Chrystusa w okruchu chleba. Strażnik tajemnicy Najświętszego Sakramentu.

Gdy przygniata cię codzienność

Św. Josemaria Escriva był kapłanem i założycielem Opus Dei. Wydaje się, że jako założyciel jednej z największych wspólnot w Kościele jest znanym i lubianym świętym. Po jego śmierci kilkudziesięciu kardynałów, biskupów i świeckich prosiło papieża o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Wiele razy słyszałem, gdy ludzie polecali go sobie ws. poszukiwania pracy. Ale w jego postaci jest coś, co bardziej mnie porusza. Ksiądz Escriva bardzo szanował ludzkie marzenia i pragnienia. Swoim uczniom powtarzał: “Miejcie marzenia, a będziecie zaskoczeni”. Już od dziecka odznaczał się też dostrzeganiem piękna w codziennym życiu. Był bardzo wrażliwy na wszystko, co działo się dookoła niego. Bóg dawał mu subtelne znaki, które potrafił odczytywać. Tak jak było w przypadku powołania. Pewnego dnia zobaczył kroczącego po śniegu karmelitę i odciski jego bosych stóp. Zastanowił się wtedy nad tym, na jak wielkie poświęcenie ludzie decydują się z miłości do Boga. To wydarzenie skłoniło go do wyboru kapłaństwa. Natomiast będąc kapłanem, nie zapominał o świeckich. Jeszcze przed soborem stał się ich gorącym duszpasterzem i obrońcą. O swoim życiu mówił niewiele. Dopiero po śmierci zaczął wychodzić cały jego heroizm. Bo wierzył, że nie robi nic nadzwyczajnego – po prostu żył. Jeśli przerasta cię momentami twoje życie, pracujesz bez pasji i z przymusu, nie potrafisz się odnaleźć wśród ludzi, usiądź ze św. Josemarią Escrivą i razem z nim spójrz na swoje życie. Pozwól mu pokazać ci piękno codzienności, gdy każdego dnia budzisz się z Bożym błogosławieństwem i spotykasz pięknych ludzi.

Związek ponad wszystko – nieszczęśliwie zakochani

Bł. Elżbieta Mora była kobietą o wyjątkowo trudnych doświadczeniach życiowych. Jako młoda dziewczyna zakochała się w przystojnym prawniku. Sama była niezwykle piękną kobietą. Urodziła dwie córki. Początkowo kochający mąż zmienił się w zazdrośnika i hazardzistę. Elżbieta pochodziła z pobożnej rodziny. Znosiła z cierpliwością krzywdy ze strony męża, ale gdy zaczął ją poniżać ze względu na wiarę oraz zdradzać, odeszła z córkami. Sprzedała suknię ślubną, aby zapewnić im jedzenie i dom. Krzysztof próbował żonę odzyskać i obiecał poprawę, jednak po jej powrocie wciąż działo się to samo. Elżbieta postanowiła zaangażować się w działalność dobroczynną. Powtarzała “Jeśli nie mogę kochać męża, chcę kochać Jezusa”. Miała dar prorokowania. Zmarła z wycieńczenia, do końca życia będąc krzywdzoną przez męża. W córkach zaszczepiła prawdę o tym, że nie warto sprzedawać się za miłość, ale też warto walczyć o uczucie, pracować i modlić się. Każdy z nas był kiedyś nieszczęśliwie zakochany: odrzucony lub w toksycznym związku. Elżbieta nie była typem kobiety, która pozwalała się krzywdzić. Twardo stąpała po ziemi i znała swoją wartość, ale też wartość drugiego człowieka. W mężu okrutniku szukała choć małej iskry, która pomoże rozpalić w nim dobro, stawiając mu też wymagania. Podobno po jej śmierci nawrócił się. Życie Elżbiety może być wskazówką dla wszystkich nieszczęśliwych w związkach lub z powodu ich braku. Święci również bywali szalenie zakochani.

Masz kompleksy? Szukasz piękna w złym miejscu

Św. Drogo to bardzo ciekawa postać w Kościele, żyjąca w XII wieku. Ludzie nie byli dla niego zbyt łaskawi, a złośliwe plotki stały się legendami krążącymi do dziś. Od dziecka był stygmatyzowany. Nazywano go “pogrobowcem”, ponieważ jego matka zmarła przy porodzie. Nie chciał być ciężarem dla ludzi, więc jako młody chłopak porzucił szlachecki majątek i został pasterzem. Prawdopodobnie wtedy zaraził się dziwną chorobą, której skutkiem była deformacja twarzy. Naznaczony cierpieniem chłopak był wytykany przez ludzi i przeganiany. Ludzie rozsiewali plotki, że jest tak brzydki, iż na jego widok poroniła nie jedna ciężarna, a dzieci rodzą się obłożone klątwą. Podejrzewano go nawet o opętanie. Zraniony Drogo przemierzał Europę, modląc się i pielgrzymując. Ostatecznie osiadł w Seoburgu i tam został pustelnikiem. Ludzie w swojej złośliwości byli mu wdzięczni za to, że oszczędził im “szpetnego widoku”. Wtedy zaczęli się pojawiać pod oknem pustelni i… okazało się, że jest bardzo mądrym i ciepłym człowiekiem, czego wcześniej zupełnie nie dostrzegali. Stał się przyjacielem i powiernikiem tych, którzy wcześniej go wytykali palcami. Bóg obdarował go podobno darem świadomej bilokacji, pozwalając, aby opuszczał mury pustelni. Większość ludzi widzi w nim patrona osób nieatrakcyjnych fizycznie, jakby potwierdzając, że deformacja twarzy, którą posiadał, jest najistotniejsza. Czy na pewno? A może właśnie jest on patronem piękna? Możesz się czuć nieatrakcyjny zewnętrznie, ale prawdziwe piękno nosisz w sobie. Pamiętaj o tym, gdy kolejny raz będziesz się zadręczać przed lustrem. Niech historia św. Drogo cię zainspiruje.

Spowiedź nie taka straszna

Bł. Michał Sopoćko – kapłan i spowiednik św. s. Faustyny Kowalskiej. Był wikariuszem, a później także kapelanem wojskowym. Pracował również jako ojciec duchowy w seminarium. Spotkanie z s. Faustyną odmieniło jego życie. Pomyślicie, że miał łatwo i przyjemnie, bo mógł być świadkiem objawiania się Bożego Miłosierdzia. Nic bardziej mylnego. Na nim właśnie spoczywał wielki trud rozeznania, czy objawienia s. Faustyny są prawdziwe. Musiał być bardzo pokorny i stanowczy wobec tego, co usłyszał z ust prostej zakonnicy. Konfesjonał to miejsce bardzo intymne, łatwo w nim zranić drugiego człowieka, a nawet zabić w nim ducha, nawet jeśli słucha się o miłosierdziu Bożym. Ale ks. Michał Sopoćko nie był tylko słuchaczem, sam wprowadzał miłosierdzie w czyn i podczas II wojny światowej ratował Żydów. Każdy z nas odczuwa strach przed przystąpieniem do spowiedzi. Boimy się reakcji spowiednika, tego, czy dzięki niemu spotkamy się z Bożym miłosierdziem. Jest to doskonały patron, którego można prosić o wsparcie w przygotowaniu do sakramentu pokuty i w spowiadaniu się. Uzmysławia nam też, jak trudne zadanie stoi przed każdym spowiednikiem. Za nich również warto się modlić przez jego wstawiennictwo.

Braki w portfelu? Pamiętaj o niej

Wciąż za mało przykładów zwyczajnej świętości? Może to cię przekona. Skromna ofiara pewnej wdowy była tak wielka w oczach Boga, że została na wieki zapamiętana na kartach Biblii. Nie znamy jej imienia, ale zapewne cieszy się ona teraz obecnością samego Boga. Jej prosty gest poruszył serce Jezusa do tego stopnia, że postawił ją za przykład przed swoimi uczniami i bogaczami w świątyni. Jak może nam pomagać biedna kobieta? Na przykład ucząc prawdziwej wartości pieniądza, za którym stoi przede wszystkim gest osoby, która go daje. W domu pewnie była bardzo oszczędna, więc możesz prosić o radę, gdy stoisz przed jakimiś wydatkami. Dlaczego miałbyś nie prosić za jej wstawiennictwem o pieniądze? Może wyprosi ci lepszą pracę, dodatkowy zarobek albo refleksję, dzięki której dojrzejesz do przekonania, że to nie pieniądze są twoim celem w życiu. W niebie jest wiele takich świętych kobiet. Proste gesty są w życiu najważniejsze.

A twoi święci?

Przykłady można mnożyć. Nasz stosunek do świętych to najlepszy dowód wiary w “świętych obcowanie”. Te historie pokazują, że warto odkrywać ich samemu. Nie bój się szukać, czytać i zaprzyjaźniać z nimi. Ich życie jest skarbnicą dobrych rad. Nie czcimy ich za to, że byli superbohaterami, ale za normalność. Najlepiej, jak potrafili wypełniali swoją codzienność Bogiem. Bo świętość zaczyna się już tutaj, w tej chwili. I chociaż Kościół orzeka czy dana osoba może być czczona publicznie jako święta, to sami mamy też w naszym życiu wielu przyjaciół, którzy odeszli w opinii świętości. O nich również pamiętajmy, bo dziś ich uroczystość. Nie bójmy się widzieć w nich prywatnych świętych. My też kiedyś nimi będziemy. Tego chce sam Bóg.

Szymon Żyśko – redaktor DEON.p

Visits: 10